środa, 11 maja 2016

Wyniki konkursu "Taneczny maj"

A na balu w Morskiej Krainie, było tak..

Kotektasiu:

Było rano a dokładniej 8:00 cała okolica słodko drzemała wszędzie była głucha cisza aż tu nagle...pi-pi-pi-pi (nagle cichutko zadzwonił budzik Tasi)
Tasia ledwo otworzyła oczka i już pomyślała:impreza spóźnię się (mimo że miała być na 19:00) ...ledwo wstała i zakłóciła tom anielsko spokojną ciszę.Jak nazłość nie mogła znaleźć szczotki do włosów...Tasia wyciągnęła chleb,i Morską Tutelę i posmarowała nią 4 kromki.Następnie Tasia umyła ząbki i twarzyczkę.O 9:15 znalazła swoją szczotkę do włosów pod łóżkiem już miała wychodzić obudzić resztę...
-Cholera jasna jestem w piżamie-Syknęła Tasia pod nosem.Szybko pobiegła do Garderoby i kolejne półgodziny zastanawiała się w co się ubierze.
-TA sukienka za krótka,ta zaś za bardzo różowa,Ta mnie obciera,ta ma za duży dekolt , ta mi spada...-Ciągnęła Tasia nagle patrzy a tu głębiej była śliczna czarna sukienka z cekinami i z wycięciem na plecach.-Jest taka piękna prawie bym o niej zapomniała przecież dostałam ją od Wojtarisa na urodziny.-Westchnęła z ulgą Tasia lekko uśmiechając się :>.
-Chyba jestem już gotowa to teraz muszę znaleźć buty to też chwilkę potrwa...A może nie miałam gdzieś takie buty od Fileczki Takie boskie czarne szpilki tylko gdzie ja je dałam...a tak już wiem są w szafce.-Mruczała do siebie Tasia wyciągając buty.
-No to teraz mogę iść po resztę.-Tasia zamknęła drzwi od mieszkania i doszła pod domek Wielkiegogura i Fileczki.Stanęła sobie zaraz pod balkonem ich sypialni poprawiła sobie włosy i...-FILKA!!!! OGUR FILKA!!!!-Wydarła się na całe swoje gardziołko.-Cii Tasia co się dzieje czemu tak krzyczysz co się dzieje znowu się u ciebie pali czy co?-Odpowiedziała przejęta Fileczka.
-Nie nigdzie się nie pali spokojnie-Odpowiedziała jej Tasia śmiejąc się.:) Nagle wyszedł Ogur -O Tasia a ty co się tak wystroiłaś dla Wojtarisa? hehe.-Dopowiedział dokuczliwie Ogur-Nie Tylko dla niego... :> O pierwszy raz cię widzę w krawacie i garniturze tak to zawsze chodzisz w dresach :)
-Odgryzła mu się jak zwykle Tasia.
-Dosyć Ogur Marsz do kuchni, Tasiu zapraszam cię do Salonu doradzisz mi w co się ubrać.-Powiedziała stanowczo Fileczka.
-Ehhh zjem sobie ogórka.-Mamrotał pod nosem Ogur.
-Tylko nie poplam garniturka mruczku.-Krzyknęła Fileczka.
-Dobrze kociczko :)-Odpowiedział Ogur i odszedł do kuchni.
-Więc tak Tasiu nie wiem w co się ubrać ty wyglądasz świetnie ale ja nie mam w co się ubrać...-Posmutniała Fileczka.
-Spokojnie zaraz coś wymyślę.Wyobraź sobie że ja dzisiaj też nie miałam się w co ubrać...hmm...jaki jest twój ulubiony kolor?-zapytała Tasia.
-Niebieski- odpowiedziała Fileczka.
-To znakomicie bo tam wisi takie śliczne niebieskie bikini i do tego niebieskie koturny :)-uśmiechnęła się Tasia.
-Ano wisi i czeka na mnie :)
-Tak na ciebie herbaty chcesz?-zaproponowała Fileczka.
-Filka jest 18 : 00 zasiedziałam się u ciebie za godzinę zaczyna się impreza.-Poddenerwowała się Tasia.
-A no racja zawołam Ogura a ty jakiego masz partnera?-Zapytała spokojnie Fileczka.
-Partnera?Co jakiego zaś partnera na zaproszeniu nie pisało o partnerze.-Nagle Tasia zrobiła wielkie oczy.
-No tutaj zobacz tu w koncie pisze widzisz?-Zapytała Filka.
-No teraz widzę....-na zaproszeniu pisało partner obowiązkowy).
-Tasia każdy ma partnera ja mam Ogura,Kaspeczko ma Gersimi nawet Modliszka idzie na tą imprezę z Chaikallem a ty musimy ci kogoś znaleźć.....-Myślała Filka.
-Mam taki głupi pomysł kogo bym mogła poprosić o towarzystwo na imprezie...ale nie wiem czy to wypali.-Uśmiechała się Tasia.
Czy myślimy o tej samej osobie?-Uśmiechała się Filka i zapytała i nagle wykrzyczały w tym samym czasie!!...<WOJTARIS>!!!!!!
-Odważysz się do niego iść?- zapytała Filka.
-No tak.-Zawstydziła się Tasia i pobiegła krzycząc po drodze : TY i Ogór idźcie a ja z nim pogadam i zniknęła za alejką.
Gdy dotarła na miejsce Wojtaris właśnie wychodził z domu elegancko ubrany.
-Wojtarisie poczekaj-Krzyczała Tasia.
-Tak czekam co się stało?-Zapytał Wojtaris.
-Czy ty...y.y.y.y.y.y.y....no czy...-Czy?-przerwał Tasi Wojtaris...
-Raz się żyje....Czy ty Wojtarisie chcesz być moim partnerem na dzisiejszej dyskotece w Plemieniu?-Zapytała czerwona Tasia.
-Wojtarisa zatkało dopiero po 2 minutach się odezwał.
-No mogę.-Dodał bardzo czerwony Wojtaris.
-O nie za 10 minut rozpoczęcie nie zdążymy...-Powiedziała ze smutkiem Tasia.
-Spokojnie zdążymy- powiedział pewny siebie Wojtaris.I w tym samym czasie zaczął wyciągać kluczyki do swojej limuzyny.
-Wsiadaj!-Tasia wsiadła czując się jak królowa.
-Gdy dojechali Kaspeczko sprawdzał listę i nagle krzyczy -O a jednak jesteście Tasia powodzenia i mrugną do niej ;)
Gdy weszli na imprezę Fileczka gadała z Modliszką a Chaikall i Ogur upijali się ponczem.Wojtaris poszedł do łazienki a Tasia poszła do Fileczki.
-O kogo ja widzę i z kim ja widzę- odezwała się nagle Kwadraciczka do Tasi która nie zwracała uwagi na to co ona mówi.
-Niedługo wolny taniec- powiedziała Modliszka i odeszła .
-Widzę że ci się udało- uśmiechnęła się Filka i wzięła Ogura na parkiet.
Tasia usiadła sobie i zdała sobie sprawę z tego że wcale nie ma ochoty na żadną potańcówkę.Poczym podszedł do niej Wojtaris i....:
-Ładnie dzisiaj wyglądasz -Powiedział Wojtaris.
-Dzięki.Ile ty tego ponczu wypiłeś że tak uważasz-Zaśmiała się Tasia.
-Jeden kieliszek :)Zatańczymy?-Zapytał się Wojtaris.
-Oczywiście że tak...Tasia i Wojtaris tańczyli tak z godzinę Wojtaris zapytał się o numer Tasi, Tasia mu podała swój numer i Ogur wracał z Wojtarisem a Fileczka z Tasią na jej nieszczęście bo musiała ciągle wysłuchiwać Jaki to Wojtaris jest wspaniały czyli w skrócie Tasia się zakochała)THE END

Gaberosss:
(juhu, sojusznicy zaczynają brać udział w konkursach!)

Dzisiaj w szkole pani wychowawczyni powiedziała, że jutro jest Wielki Szkolny Bal, Konkurs strojów i konkurs na najlepszą piosenkę! Byłem taki szczęśliwy! 
Zaraz po szkole wziąłem się za zszywanie stroju – to był strój Indiana Mouse! Nazajutrz cudowny bal! Nauczyciele długo przygotowywali dekoracje. Odbył się w Sali gimnastycznej. Przyszedłem luźno ubrany, bo kostium miałem ubrać dopiero na konkurs. Cała nasza klasa tańczyła w kółeczku. A najbardziej fajnie tańczyła moja sympatia – Słodka Monika. Poprosiłem ją do tańca, i zgodziła się!!! Na środku Sali tańczyliśmy, a wszyscy się patrzyli, jakby byli zaczarowani. Po tańcu poszedłem do stołu, aby się czegoś napić i wróciłem na parkiet. Nareszcie – Konkurs kostiumów! Pobiegłem do przebieralni i szybko ubierałem kostium. Oj! Zamek do kurtki się zaciął. Byłem na skraju załamania nerwowego, aż w końcu udało mi się zapiąć. Wystąpiła w konkursie: księżniczka, smok, dinozaur, Elisah, a nawet szkielet! Ale nikt nie przebił Indiana Mouse! Dostałem błyszczący puchar, którego tak bardzo pragnąłem! Potem odbył się konkurs śpiewu. Byłem zdenerwowany, zastanawiałem się, czy Monika wygra…. Wygrała! Po balu została moją dziewczyną i żyliśmy długo i szczęśliwie. Do czasu pierwszej kłótni, ma się rozumieć ;)

Gwenokunga:

Myszki, na początku bawiły się w pokaz mody. Jedna z myszek przyniosła ogromny kosz z ubraniami i wszystkie myszki do niego skakały by wybrać ubranka. Wygrała myszka która przebrała się za kota. Potem myszki bawiły się w szukanie poukrywanych rzeczy, lecz przerwał im wiatr przez który rzeczy poleciały wysoko w górę. Na szczęście, najwyższa myszka złapała je wszystkie. Na koniec myszki urządziły tańce w parach. Wszyscy się fajnie bawili.

Fileczka:

,,Obudziłam się wcześnie rano, gdy słońce nie zdążyło jeszcze wychylić się na horyzoncie. Otworzyłam delikatnie jedno oko, ale zaraz je zamknęłam i odwróciłam się na drugi bok. Była sobota, co znaczyło, że mogę spać cały dzień i nic - ani nikt mi w tym nie przeszkodzi. 
Drzemałam sobie słodko, śniąc o cudownych krainach pełnych czekolady i żelków, gdy nagle poczułam kopnięcie i twarde lądowanie na podłodze. Nie rozumiejąc jeszcze co się dzieje, podniosłam powieki. Mój mąż leżał rozwalony na całym łóżku, owinięty całą kołdrą i bynajmniej nie zamierzał jej oddawać.
- Jutro śpisz na schodach - mruknęłam, chociaż wątpię, że uparciuch zgodziłby się na taką umowę. Bezczelność, nie?
Włączając jeszcze przelotem budzik, aby czasem Ogur nie pospał sobie za długo , weszłam do kuchni i zaczęłam przygotowywać sobie śniadanie. Zapach moich tostów unosił się w całym domu, włącznie z sypialnią. Usłyszałam kroki za sobą.
- Co tu tak śmierdzi? - zapytał zniesmaczony Ogur, jeszcze nie do końca zrzucając z siebie resztki snów.
Bo właśnie. Nie umiem gotować. W ogóle, ja i kuchnia to złe połączenie. Zwykle kończy się to jakimś pożarem, albo zepsuciem jakiegoś narzędzia i głośnym "cholera!". No cóż.
- Moje tościki. Chcesz spróbować? - spytałam wrednie, a gdy usłyszałam przeczącą odpowiedź, całe śniadanie wylądowało za oknem. 
Nie przejmując się jakimś okrzykiem obrzydzenia na zewnątrz, ubrałam się luźno, pomalowałam, siadłam przed telewizorem i wzięłam pilota. Nic ciekawego w telewizji nie znalazłam, lecz na szczęście z poczucia wielkiej nudy wybawił mnie dzwonek do drzwi. 
- Halo? 
- Sanepid! - odpowiedział głos.
O kuźde. Nie sprzątałam tu chyba od wieków. Pomijając już unoszący się w całym domu smród spalenizny. 
- Filka, tu Tasia, weź mnie wpuść! 
- Nie strasz mnie kobito - i z ulgą otworzyłam drzwi. Stała tam wystrojona Taśka (z okruszkami moich tostów we włosach), w szarej sukience do kolan, z pufiastymi rękawami i odkrytymi plecami. Nigdzie nie mogłam znaleźć tej sukienki, a jest na serio boska. Spojrzałam na nią.
- Gdzieś się wybierasz? - zapytałam zaciekawiona.
- Ja? Chyba my! Przecież dzisiaj jest ta mega impreza w plemieniu! Będą wszyscy!
Chwilę to potrwało, zanim zrozumiałam sens jej słów. Na śmierć zapomniałam o imprezie. Rzucając szybkie "wchodź i czekaj!" wpadłam do łazienki i zaczęłam ogarniać makijaż i fryzurę. Rude włosy nie chciały się kompletnie ułożyć, ale w końcu dałam radę coś z nich stworzyć.
Kuźde. Ogur.
Wybiegłam z łazienki wprost na niego. 
- Ubierz coś normalnego, mykamy do plemka na imprezkę! - krzyknęłam mu prosto na twarz. Zdając sobie z tego sprawę cicho przeprosiłam i (znowu) pobiegłam się przebrać. Jaka bieganina. Jezu.
Przejrzałam szafę. Nic. Kolejno przymierzałam moje sukienki, ale nie mogłam znaleźć nic normalnego. Potargałam przy tym jedną, ale to drobiazg.
Wtedy ją zobaczyłam. Śliczna, prosta, zgrabna sukienka, bynajmniej nie do kolan. Była króciutka, a w pasie przecinał ją cieniutki pasek. Wciągnęłam ją na siebie.
Ludzie ratujcie. Za krótka.
Mega za krótka.
- Fil, ślicznotko! - zapiszczała Tasia, a Ogur zza jej pleców popatrzył tylko na nią sceptycznie. Ogłuchnie w końcu biedak. Godząc się już z moim ubiorem, zabrałam jeszcze kilka rzeczy i wyszliśmy w trójkę z mego domu. Do zamku się szło ponad godzinę, dlatego na miejsce dotarliśmy już popołudniem. Kolorowe rybki pływały wokół, a na miejscu zobaczyliśmy kilka znajomych twarzy. Jako, że jeszcze trwały przygotowania podeszłam do moich znajomych i zaczęłam gadać. Nigdzie nie widziałam Tasi, ale szybko o tym zapomniałam, wkręcając się w rozmowę. Poczułam chłód na stopach. 
Myślałam, że dostanę zawału. Zobaczyłam (nie wiem jakim cudem) moje bose stopy, bez butów. Zbielałam na twarzy. 
- Wszystko okey? - zapytał Wojtaris dziwnie na mnie patrząc. Podążył za moim wzrokiem - Filka - widziałam, że z trudem powstrzymywał się od śmiechu, ale mnie to tylko denerwowało. Rumieniąc się nieświadomie, miałam zamiar wrócić się po buty. Godzina w jedną stronę i jeszcze powrót. Nie zdążę.
- Fila! - zawołała Modliszka, podchodząc do mnie - Nie przejmuj się, zaraz coś poradzimy. W moim pokoju powinna być jakaś pasująca na ciebie para butów, zobaczymy, co da się zrobić.
Tak też, wychodząc od Modli, odziana w szpilki, w których zupełnie nie potrafiłam chodzić, poczłapałam na salę. Na szczęście było ciemno. Ogur po długich namowach zdołał wyciągnąć mnie na parkiet, chociaż doskonale widziałam, że nie umie tańczyć. Czułam się strasznie niezręcznie, bo większość myszek siedziało na krzesłach i przyglądało się niewielkiej ilości tańczących. 
Minęła piosenka. Potem kolejna. Wolniejsza. Niby słodko, ale moje palce u stóp ledwo wytrzymywały już nagminne deptanie. Chciałam już stamtąd uciec, bo przeczucie, że coś się stanie złego wydawało się nie do zniesienia. 
Obcasy się złamały. Mój mąż wylądował na podłodze, ze mną stało by się to samo, gdyby nie to, że spadłam na Wojtarisa, którego znowu popchnęłam na Taśkę. Tasia spadając złapała się obrusu, powodując rozlanie wszystkich znajdujących się tam napojów. Na śliskiej podłodze poślizgnęła się Wikiodi, podcinając nogi Myszkayi, a Wasylonek, próbujący je złapać tylko pogorszył sytuację, gdyż ogonem zahaczył o stopę Modliszki. Cała nasza banda leżała na brudnej podłodze, z morderczym spojrzeniem patrząc na sprawcę zamieszania... Ekhem, mnie. Reszta osób na siedziskach pękało ze śmiechu, tylko mi jakoś do niego nie było. 
- Żyjecie? - nerwowe pytanie nie było za mądre, ale nie byłam w stanie nic lepszego wtedy wymyślić. Po chwili ciszy, nagle wszyscy wybuchli śmiechem, a ja patrzyłam na nich z politowaniem.
- Od dzisiaj chodzę boso. I nigdy więcej nie dotknę już szpilek!"

Myszkaya:

Dziś wreszcie nadszedł ten dzień,
Oczekiwany przez cały tydzień.
Myszki na balu się zebrały,
I noc całą tańcowały.
Sala pięknie wystrojona,
Zachwycona każda mysia panna.
Zabawa była bardzo udana,
Nie było takiej od dawna!
Zabawa, muzyka, tańce i tłok.
Powtórzą to w następny rok!

Karixmalamys:

Wielki bal

Po wielu tygodniach zimy wreszcie przyszedł maj. Był to bowiem jeden z najbardziej oczekiwanych miesięcy przez wszystkich. Myszki były więc bardzo szczęśliwe z tego powodu, ponieważ nie mogły wytrzymać już zimna. Wesołe wyszły ze swoich domków aby nacieszyć się ciepłem. Oczekiwania były jednak różne od rzeczywistości. Mimo tego iż było ciepło i przyjemnie, myszkom i tak nadal czegoś brakowało. 
-Może po prostu za bardzo przyzwyczailiśmy się do zimnych dni? - powiedziała Wskotka. 
-Myślę, że masz rację. Może spróbujemy w jakiś sposób przywitać ten miesiąc. -odparła Fileczka. 
-Masz jakiś pomysł? -spytała Wskotka.
-Hmm.. a może zorganizujemy bal? -zaproponowała Fileczka.
-Świetny pomysł! Może dzięki temu poczujemy, że jest już wiosna, a lato coraz bliżej. -odparła Wskotka i zabrały się za przygotowania.
Wszystkie myszy były bardzo pomocne.
Przygotowania trwały krótko, a gdy wszystko było już dopięte na ostatni guzik, można było zacząć zabawę. Wystrój był wiosenny i wokoło można było znaleźć ozdoby z kwiatów. W końcu wszystko miało kojarzyć się z wiosenną atmosferą. W głośnikach leciała spokojna i wesoła muzyka.
Wszyscy dobrze się bawili tańcząc i zajadając przekąski. Czas zleciał szybko i nastał następny dzień. 
Gdy myszki wyszły na dwór w końcu poczuły, że lato zbliża się do nich wielkimi krokami i mogą robić teraz wiele rzeczy, których nie mogły wykonywać podczas zimnych dni.
-No i widzisz Filka, Twój pomysł był najlepszy. -powiedziała Wskotka zbierając piękne, majowe kwiaty na wianek.

Zuzankash:

Tego dnia każda myszka biegała podekscytowana. Szczególnie Fileczka – organizatorka Wielkiej Zabawy. Nie mogła sobie na chwilę usiąść i odpocząć, skakała ciągle od myszki do myszki zadając te same pytanie: „ Wszystko OK?”. Mimo odpowiedzi „Tak”, „Nie masz się czym martwić”, traciła pewność w swoich przyjaciół i zaczynała kółko od nowa: Mdjhdc – Wskotka – Wasylonek – Dianlie i znowu Mdjhdc. Tylko jedna myszka siedziała cicho w kącie, uważnie oglądając imprezowy szał przygotowań. Nazywała się Zuzankash. Mała, brązowa myszka z dzwoneczkiem na uchu nie miała z kim rozmawiać, bo jej przyjaciółka Lillialili poszła na spacer ze swoim partnerem. Zuzankash nie lubiła go, ponieważ w jego obecności czuła się... samotna. Teraz też tak było. 
Zbliżało się południe. Lili miała wrócić dopiero za pół godziny. Niespodziewanie do Zuzanki podeszła jakaś nerwowa myszka. Od razu ją rozpoznała, tylko ona dzisiaj biegała jakby uciekała przed kotem. 
- Co tu robisz? Wstawaj, potrzbeujemy jeszcze łapek do dekorowania sali – usłyszała zdenerwowany głos Fileczki. Nie zdążyła zastanowić się nawet nad odpowiedzią, bo ta już zaciągnęła ją do sali, w której wieczorem miał odbyć się Wielki Bal. Wszystko było udekorowane, nawet całkiem ładnie.
- Nie! Nie! Nie! – krzyknęła Fileczka. – Nie! 
- Ale rano właśnie tak chciałaś! – odpowiedziała jej Dianlie. – Lepiej połóż się i odpocznij, wszystko jest prawie gotowe.
W tym momencie Fileczka, z miną jakby świat się miał zaraz skończyć, bo baloniki były łososiowe, a nie koralowe, wyszła z opuszczonym noskiem z pokoju mówiąc, że ona już swoje zrobiła i czeka na wieczorne efekty.
Zuzankash, dalej stojąca w drzwiach, patrzyła na wszystkich ze zdziwieniem i, nie bardzo wiedząc co robić, weszła do środka.
- Baloniki – powiedziała Wskotka. – Baloniki trzeba skończyć rozwieszać. Podawaj Zuzankash, ok? – powtórzyła. Myszka kiwnęła głową.
Po chwili drzwi od sali otworzyły się i weszła uśmiechnięta Lillialili.
- Już skończyliśmy – powiedziała Dianlie. – Spóźniona pół godziny. – Mina Lili zmieniła się znacznie. Z wesołego pyszczka na smutną mordkę. 
- Teraz tylko już pozostaje jedno – Drawiepie czekała by to powiedzieć. Wszyscy popatrzyli na nią pytająco. – Jak to co? Zakupy!
Zuzankash i Lillialili udały się do swojego pokoiku. Otworzyły szafę i... 
- Nie mam się w co ubrać – powiedziała Lili patrząc na swoje rzeczy. Było ich chyba ze sto razem, o ile nie więcej.
- TY – powiedziała Zuzanka sarkastycznie. Lili spojrzała do jej szafy. Stokrotka, wianuszek, fryzurka i aureolka. – I co?
- Dianlie miała racje. ZAKUPY!
Wreszczie nadeszła godzina rozpoczęcia Balu. Większość myszek miała partnerów, ale zdażały się też wyjątki: Singorich, Haczykxd, Lillialili i... Zuzankash. Moment... Zuzanki i Lili jeszcze nie było. Ale zaraz... To niemożliwe!
Nagle, gdy żadna myszka się tego nie spodziewała, do Sali weszły dwie myszki? Cóż, można było tak tylko przypuszczać po wielkich uszkach i wystającym spod sukienki cieniutkim ogonku. Były ubrane w śliczne błękitne sukienki ozdobione muszelkami i perełkami. Wszyscy patrzyli na nie z podziwem i zachwytem. Drawiepie, lekko zarumieniona, podeszła do mysich ślicznotek.
- Wow! Skąd wzięłyście takie śliczne sukienki? – powiedziała z lekką nutą zazrości w głosie.
- Lili ma znajomych na całym świecie – powiedziała Lillialili. Zuzankash szturchnęła ją lekko.
– Ale i tak wybierała je Zuzanka – uśmiechnęła się do niej.
Nagle ktoś uderzył w plecy Lili. To był Haczyk tańczący do piosenki „I will always mouse you” Myszki Hjuston. Oglądając go, mysie zaczęły się śmiać. Haczyk to jednak umie rozkręcić imprezę 
Po kilku godzinach świetnej zabawy, Modliszka weszła na scenę.
- Czas wybrać Myszkę i Myszka Balu! – zawołała do mysiofonu. Wszystkie myszki czekały na ten moment. W Sali słychać było podekscytowane szepty:
- To muszę być ja – szepnęła Karixmalamys do Sokowifuffka.
- A co jak nie wygram? – zapytała zrozpaczony Wielkiogur.
- Wtedy cię zostawię – powiedziała Fileczka śmiejąc się.
Wskotka i Dikula popatrzyli na siebie wzrokiem mówiącym „Musimy wygrać”, a Stellamyszka szepnęła do Mdjhdc „Nie mają ze mną szans”. 
Po długich oczekiwaniach przy torcie serowym i serkosoczku, Modliszka znów zaszczyciła zebranych swoją obecnością. 
- Po długim rozmyślaniu komisja składająca się z Drawiepie, Mdjhdc, Singorich, Ewusahfli , Wojtaris i mnie - Modliszki, wybraliśmy dwie spośród was – Myszkę i Myszka Mysiego Balu Morskiej Krainy! A naszymi wybrańcami zostali... 
Serca myszek zabiły szybciej. Słychać było pompowanie krwi z komory do przedsionka, z przedsionka do komory. Niby takie malutkie, a jednak biły szybciej niż niejedno, ale tysiąc takich ludzkich serc. 
- A naszymi wybrańcami zostali... – Wojtaris powtórzył po Modliszcze. – Lillialili i Haczykxd!!!
Cała sala uniosła się w brawach. Oszołomiona Lili weszła na scenę podając malutką łapkę Haczykowi. Widać było, że on też był w szoku. Stanęli między Singorich a Ewusahfli wpatrując się w oglądający ich tłum. Drawiepie i Mdjhdc nałożyły im na główki wielkie serowe korony i podały im berła z truskawką. Jako nagrodę, Lili i Haczyk mieli zatańczyć razem na zakończenie tej wspaniałej i emocjonującej imprezy. Zatańczyli do piosenki „We are mice champions” i, mimo bolących tylnych łapek Haczyka (prawdę mówiąc Lili nie tańczy zbyt dobrze), impreza zakończyła się tak, jak zaczęła: szybko, ale i radośnie. Wszystkie myszki były szczęśliwe.
- Następnym razem ja się nie przebieram – powiedziała Zuzance Lillialili w pokoju. – Wiesz jak Haczyk fatalnie tańczy?
- Taaak, Haczyk... – powiedziała Zuzankash i razem z Lili zaczęły się śmiać tak, że przyszła Modliszka je uciszyć słowami „Myszki, zaraz trzeba będzie wstawać, a wy nawet nie zaśniecie” i śmiała się razem z nimi.

Ojeju, ile ja tu się uśmiałam czytając te przezabawne prace, to nawet nie macie pojęcia :D. Bardzo mi się podobały! Macie do tego talent, bez dwóch zdań (Filet, za ten Sanepid duże brawka xD). Po dłuższych rozmyślaniach postanowiłam, że zwycięży Zuzankash i jej historia o balu z muzyką Myszki Hjuston! Zachęcam wszystkich do przeczytania tych cudownych prac. Przy niejednej można parsknąć śmiechem. Duża dawka humoru i wesołości gwarantowana! Cieszę się, że wzięły udział Nereidy oraz sojusznik z Cis0wianki. Może wódz Cię czymś wynagrodzi ^-^.

Dziękuję Wam za aktywność :).
Modliszka

4 komentarze:

  1. Jak czytałam śmiechłam :D xD super, gratuluję wszystkim pomysłów <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiedziałam, że Fileczka będzie idealna do tej roli. Przekonałam się czytając jej opowiadanie :)
    Super prace, aż sama się dziwię, że akurat Modlisia wybrała mnie :)
    Dziękuję
    Zuzankash

    Chyba przez przypadek usunęłąm poprzedni XD

    OdpowiedzUsuń