Waszym zadaniem w tym konkursie było dokończyć historię o porządkach w domu jednej z Nereid - Wielkiegoogura. Zaczynajmy :).
Sweetarli:
Stało się to w dzień deszczowy, kiedy szare chmury zakryły błękit nieba i przysłoniły świecące słońce. Żadna z myszek mieszkających w Morskiej Krainie nie miała ochoty wychodzić ze swojego domku, zaszywały się one pod pościelą oglądając seriale czy też grając w gry z rodziną lub przyjaciółmi.
Wielkiogur, nasza Nereida, siedział w tym dniu przed telewizorem oglądając kanał sportowy i zajadając się swoimi ulubionymi przekąskami, kiedy do pokoju weszła jego żona, Dianlie i zasłoniła swoim ciałem odbiornik telewizyjny. W ciągu krótkiej wymiany zdań, a dokładniej monologu, przerywanego wtrąceniami Ogura, Dianlie energicznie gestykulując zaszantażowała męża, że jeżeli nie posprząta swoich gratów na strychu, to będzie rozwód. Myszka wyszła, odsłaniając telewizor i zostawiając Nereidę rozłożoną na kanapie z błąkającym się po głowie pytaniem "jak". Przypomniał sobie stosy gratów piętrzące się na strychu i momentalnie odechciało mu się składać wizyty w tym pokoju.
Od tamtego dnia Wielkiogur starał się unikać swojej żony i jednocześnie możliwie jak najbardziej nie zachowywać się podejrzanie, mając nadzieję, że zapomni ona o sprzątaniu strychu. Niedoczekanie. W sobotę, gdy Ogur grzecznie odkurzał pokój dzienny, weszła do niego Dianlie i przecierając szmatką regał, powiedziała:
- Mam nadzieję, że twoje graty na strychu już posprzątane, hm?
- Graty na strychu? - Wielkiogur zaśmiał się nerwowo.- Kompletnie o tym zapomniałem!
Dianlie spojrzała podejrzliwie na swojego męża, ale się nie odezwała i wróciła do wycierania regału z książkami.
- Skoro już sobie przypomniałeś, to może posprzątasz strych dzisiaj? - zapytała po upływie kilku minut.- Bo będzie rozwód - Zagroziła na brak reakcji ze strony Ogura.
- A może posprzątamy to razem? - Wielkiogur spojrzał błagalnie na swoją żonę, chwytając się ostatniej deski ratunku.
- Twoje graty, ty sprzątasz - odpowiedziała Dianlie tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Przetarła jeszcze stolik kawowy i wyszła dumnym krokiem rzucając "Ale dzisiaj sprzątasz". Wielkiogur westchnął, całkowicie godząc się na sprzątanie strychu. W końcu nie chciał stracić żony.
Jeszcze tego samego dnia, tuż po wysprzątaniu całego domu, Nereida zaczął wspinać się po stromych schodach. Westchnął ciężko i pchnął bukowe drzwi, następnie przekraczając próg, i wchodząc na strych. Od jego poprzedniej wizyty w tym miejscu nic się nie zmieniło, poza ilością rzeczy w tym pomieszczeniu, która, rzecz jasna, tylko rosła.
- Ghhhrrrr - wyrzęził Wielkiogur na widok stosów starych ubrań, starych słoików z przetworami i bzdetów, piętrzących się aż po sufit na całej szerokości pomieszczenia. A strych był niemały.
Patrzył to tu, to tam, szukając czegoś, co zmotywowało by go do pracy. Jednak z każdą minioną sekundą coraz bardziej tracił nadzieję na szybkie i przyjemne wysprzątanie tego pokoju. Przed oczami miał już wizję jak jego żona, tfu, była żona, wyrzuca go z domu. Przestań!, szybko zganił się w myślach i powoli podszedł do pierwszego stosu gratów, i ociągając się, zaczął sprzątać.
Powoli przeglądał stos starych ubrań; nie spiesząc się oglądał dokładnie każdy ciuch, sprawdzając w jakim jest stanie. Następnie niedbale rzucał na jeden z czterech stosów: "Okej", "Zobaczymy", "Nie moje", "Do kosza". Po około godzinie przeglądania ubrań w jednej ze stert znalazł bordową bluzkę i od razu skojarzył ją sobie z niedawno zaginionym ciuchem swojej żony. Z ubraniem w łapce wystrzelił z klęczek i z wielkim entuzjazmem zaczął zbiegać po schodach, zupełnie nie bacząc na to, że w każdej chwili może się wywrócić.
- Dianlie! - wołał żonę.- Dianlie, zobacz co znalazłem!
Jednak nie zastał myszki w żadnym z pokoi, a na kartce wiszącej na lodówce przeczytał, że ta wybrała się na małe zakupy.
- No okej - stwierdził trochę zawiedziony Ogur, rzucił bluzkę na kanapę i wrócił na strych ze słomianym zapałem.
Przez najbliższy czas Nereida skupiał się całkowicie na porządkowaniu strychu. Segregował, wynosił, przynosił, zamiatał, mył; pracował na najwyższych obrotach przez kilka godzin. W między czasie ze zakupów wróciła Dianlie, zaglądnęła na strych, aby zobaczyć czy jej mąż nie próżnował. Pochwaliła go za wykonaną pracę, podziękowała za bluzkę oraz zaoferowała się pomóc w przynoszeniu i wynoszeniu wszystkiego, aby Wielkiogur nie musiał ruszać się ze strychu, i praca szła płynniej.
Po kilku godzinach sprzątania, gdy na dworze było już ciemno, Wielkiogur wreszcie skończył. Odetchnął z ulgą i spojrzał z dumą na wysprzątany strych. W tej chwili chciał tylko rzucić się na kanapę, włączyć telewizor i porządnie się najeść.
Powoli schodził po stromych schodach, uważając aby się nie wywrócić i zawołał z dumą:
- Dianlie! Skończyłem!
Jednak nic mu nie odpowiedziało, żona nie podbiegła, a w dodatku światła w całym domu były zgaszone. Dziwne, pomyślał Ogur. Mimo wszystko postanowił zrealizować swoje tymczasowe marzenia.
Gdy wchodził do pokoju dziennego, nagle oślepiło go światło i usłyszał głośne "Wszystkiego najlepszego". Przez pierwszą chwilę nie miał pojęcia co się dzieje, ale gdy jego oczy już przywykły do niezwykle jasnego światła, zobaczył transparent z napisem "Sto lat, Ogur!" i swoich znajomych wraz z żoną, i różnymi smakołykami. Dopiero w tym momencie zrozumiał, że dzisiaj są jego urodziny! Uradowany zabrał się do witania wszystkich i dziękowania im za przybycie.
- Musiałam ciebie czymś zająć - Wyjaśniła Dianlie, kiedy impreza na dobre się rozpoczęła.- A z racji, że na strychu był bałagan, stwierdziłam, że tam cię wyślę i przy okazji podrzuciłam kilka swoich gratów do posprzątania. - Dianlie uśmiechnęła się słodko.
- Czyli ta bluzka trafiła tam nieprzypadkowo?
- Nie. Ją rzeczywiście gdzieś zostawiłam i nie potrafiłam znaleźć.
- Czyli to wszystko było ukartowane? - stwierdził Wielkiogur, jednak przerwał mu głośny huk.
Momentalnie wszyscy zamilkli i skierowali swój wzrok za okno, gdzie niebo rozświetlały różnokolorowe fajerwerki, specjalnie dla Ogura. Goście Nereidy się ucieszyli i chwilę później wszyscy stali na dworze, i przyglądali się temu niesamowitemu zjawisku. Jak dalej potoczyła się impreza? Tego nie wie nikt, jednak nic nam nie przeszkodzi w wymyśleniu własnego zakończenia. Zaś następnego dnia Wielkiogur stwierdził, że były to najlepsze urodziny jakie do tej pory miał, mimo wcześniejszego sprzątania na strychu.
Dorkachan:
Wreszcie Wielkiogur wpadł na super pomysł! Jeśli wepchnie wszystko do starej szafy do której nikt nie zagląda to nikt tego nie zauważy. Natychmiast z uśmiechem zabrał się do roboty. Gdy skończył zamknął szafę, lecz dziwne uczucie nie pozwalało mu odejść zajrzał do szafy i jakież było jego zdziwienie gdy wszystko tak po prostu wyparowało! Był ciekawy czy on też wyparuje więc wszedł do szafy i czekał i czekał aż postanowił zastukać w szafę okazało się że szafa nie ma tyłu! Wielkiogur wszedł więc dalej ale już po chwili spotkał ścianę, rozejrzał się i zobaczył Ogra bardzo się wystraszył, gdy ochłonął zapytał:
- Cooo Rrroobisz w mooojej szaaafie?
- Jakiej twojej szafie? Pff… - Odpowiedział Ogr
- Nooo no to moja szafa…
- To nie żadna szafa tylko moja mała kanciapa ostatnio jakaś nowa dostawa mebli mi przyszła, nie wiem skąd ale się ciesze
- Ale ja te meble przed chwilą wrzuciłem do szafy – Odpowiedział nie pewnie rozglądając się po małym pomieszczeniu
- Hahaha a to dziwne – Roześmiał się Ogr – Co ty w ogóle tu robisz? - Zapytał
- No boo jak… A zresztą nie ważne już idę. Dzięki za przetrzymanie przedmiotów! Zatrzymaj je. - Powiedział wesoło Wielkiogur ,po czym wyszedł z szafy.
Gdy na schodach spotkał żonę szybko powiedział:
- Już wszystko posprzątałem kochanie, możesz sprawidzić!
- Coś podejrzanie szybko, ale sprawdzę – Odpowiedziała Dianlie
Gdy Dianlie patrzyła do szafy Wielkiemuogurowi serce zaczeło szybciej bić. Nie spodziewał się że może tam popatrzeć, ale na szczęście wszystko było u Ogra
- Gdzie są te rzeczy? - Zapytała Dianlie po przeszukaniu całego strychu
- Wy.. Wyrzuciłem – Odpowiedział Wielkiogur
- Masz szczęście – Powiedziała Dianlie dając mu całusa
Malinvanilla:
Wielkiogur, nasza Nereida postanowił pewnego dnia posprzątać na strychu. Postanowił - może to nie do końca dobre sformułowanie. Kilka dni wcześniej Dianlie energicznie gestykulując rękoma zaszantażowała go, że jeżeli nie posprząta swoich gratów, to będzie rozwód. Chcąc nie chcąc biedny Ogur pod groźbą żony z westchnięciem wszedł po stromych schodach na strych i otworzył bukowe drzwi.
- Ghhhrrrr - wyrzęził widząc stosy starych ubrań, starych słoików z przetworami i bzdetów piętrzących się górami aż po sufit. Przecież on na pewno tyle tego nie miał! Skąd to wszystko mogło się wziąć? I jak się zabrać do tego, by to posprzątać? Przecież to niemożliwe, żeby w pojedynkę dokonać tego czynu..
Stanął przed worami, kiedy nagle wpadł na pomysł.
- Zaraz zaraz... ja jestem Nereidą! - pomyślał z lekkim uśmieszkiem
- E! Wy tam! Chodźcie! - krzyknął z góry Ogur
Służka Malin i Aga szybko podreptały ku górze z lekkim dreszczykiem na plecach
- Słuchajcie, mam dla was bojowe zadanie. Jak szybko wyrobicie się z wysprzątaniem, zapłacę wam. Nie chcę nic mówić, ale moje oferty są najlepsze!
- Wybacz nam, ale zostałyśmy wezwane do Dian, do ogródka. Mogłeś wcześniej nas o to poprosić! - po czym na pięcie się odwróciły
- Cholera - pomyślał mąż Diany - Muszę wykombinować coś innego... tylko co?
***
Wojta patrzył się na strażników z niedowierzaniem, że nie śmieją się z jego żartów.
- Jesteście jak posągi, kamienne serca! Matko boska, co z wami nie tak?? - krzyknął już wkurzony
W tym czasie energicznie przyszła zakłopotana Nereida
- Słuchaj, pomożesz mi? - spytał się, dysząc
- Nie widzisz że jestem zajęty? Czy TY to WIDZISZ?? - poddenerwowany Wojtek wskazał palcem na tych strażników.
- Taa..... nieważne. Muszę wysprzątać ten strych. Weź coś wymyśl!
- Ty lepiej idź już sprzątać, zanim Dian się skapnie że jesteś leniem. W sumie.. i tak już jesteś.
Zrezygnowana myszka powoli czołgała się ku wyjściu
- Tylko się nie ociągaj! - zawołał Wojtuś
***
- Oh ja! Biedny ja! skazany na sprzątanie brudnego, wielkiego strychu! Szantażowany przez swoją żonę.. Ah! - Lamentował, aż się oparł o ścianę pokoju do sprzątnięcia.
- O, FE! - szybko się jednak odsunął.
Postanowił że zacznie od wynoszenia rzeczy. Zabrał pierwszy lepszy worek i ruszył na dół. W tym czasie zauważyła go Fileczka - co jakiś czas odwiedza zamek i pomaga Nereidom w wykonywaniu swej pracy. Taka dobra, zaufana prawa ręka
- Co ty tam niesiesz? - zapytała z zaciekawieniem
- Sprzątam strych. A co?
- Wow! Wreszcie leń cię minął. Słuchaj, dzisiaj mam trochę czasu wolnego, pomogę ci - Odpowiedziała usatysfakcjonowana pracą kumpla myszka - to co mam robić?
- Wynieś ten wór stojący przed drzwiami. potem zobaczymy co jeszcze.
- Jasne, spoko!
Chwilę później, Wojta znudzony bawieniem strażników patrzył z wielkim zainteresowaniem na dwie osoby wspólnie pracujące.
- Jednak sprzątacie strych?
- tak! - odpowiedzieli razem
- hm... sprawdzę co jeszcze można wynieść - odparł podekscytowany Wojtek
Fila uśmiechnęła się do Ogura z dumą, że wiedziała jak to dalej się potoczy. Ogur odwzajemnił jej to, z nadzieją, że będą jeszcze inni, chętni do pomocy.
Amfitryta poczuła smród, ale mniejszy i spojrzała na górę
- Co tam robicie?
- Sptrzątamy! - odparła trójka
- Potrzebna pomoc?
- Każda łapka się przyda do pomocy! - Odparła Nereida
Kiedy strych nie miał już żadnych rzeczy, nagle wkroczyła służka Malin.
- uuu widzę że wszystko jest ogarnięte. Mogę odkurzyć, a wy przynieście farby.
Wszyscy wzięli pędzle i zabrali się do malowania. Nie uniknięto tez zabaw, dlatego każdy był kolorowy.
Czując farbę, Dian weszła na górę cichutko i się ukradkiem przyglądała pracy, opierając się o ścianę.
- Ty! Wypad teraz! Nie widzisz co zrobiłaś? - krzyknął Ogur - Nie widzisz że ta ściana jest MOKRA? Teraz trzeba wszystko robić od nowa!
Diana się zdziwiła jak i była dumna ze swojego partnera. Odsunęła się powoli, nie przeszkadzając. Czuła że znowu coś mu nie będzie odpowiadać, gdy im pomoże.
Po zakończeniu roboty, odbyły się prace wykończeniowe - postawiono szafkę, biurko, łóżeczko i oczywiście koralowy odświeżacz zapachu. Były również ładne, ozdobne naklejki na ścianie.
Schody zostały wymienione na nowsze.
Amfitryta przyprowadziła Szam na górę i odwiązała chustkę z oczu
Nereidy i Malin odpowiedziały:
- Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!
- O rany.. to dla mnie?? nowy pokój?
- No a jak - uśmiechnęła się Malin
- Dziękuję wam wszystkim! - odpowiedziała zaskoczona Szamanka
W tym czasie, zła Dianlie weszła na górę
- WY! CO TO MA ZNACZYĆ, ŻE WYRZUCACIE TE KLAMOTY NA OGRÓDEK? WIECIE ILE PRACOWAŁYŚMY NAD NIM?
- Opsik.. zapomniałem całkowicie o nich - szepnął Ogur
- TAKIE RZECZY WYWALA SIĘ DO TAK ZWANEGO KOSZA NA ŚMIECI!
Żeby dalej dziewczyny nie rozdrażniać, wszyscy w mgnieniu oka zniknęli z pokoju i polecieli po śmieci. Dosłownie wszyscy. Amfitryta też.
Wspaniałe historie XD. Powinnam częściej robić konkursy pisane. Uwielbiam to czytać. Podsumowując - dostałam 3 prace a zasada brzmi: "Jeżeli w konkursie bierze udział mniej niż trzy albo trzy osoby, to wszyscy dostają główną nagrodę". Więc gratulacje! Wszyscy wygrywacie konkurs! Po pięć muszli dla każdego :).
Do następnego!
Migotka