niedziela, 21 sierpnia 2016

Wyniki konkursu "Pustynia bez nazwy" + informacja o jednym starym sojuszu

Sprawdźmy jak poradziły sobie myszki, które nagle znalazły się na środku gorącej pustyni..

Minkay:

- Co się stało? Jak się tu znalazłem? Gdzie jestem? Czy jest tu ktoś? – mówił sam do siebie, by nie dopuścić myśli, że jest kompletnie sam jak palec. 
Wstał, po czym od razu runął na piasek, przez brak równowagi spowodowany ostrym bólem głowy.
- Ej ty tam, nie powinieneś jeszcze wstawać, wyśpij się porządnie. – powiedział tajemniczy głos.
Gdy to usłyszał, po głowie zaczęły mu chodzić różne pytania : Kto to jest? Co to jest? Wróg? Czy przyjaciel? Czy go znam? Czy można mu ufać..?
- K-kim j-jesteś? – zapytał.
- Czy to konieczne, żebyś wiedział? Nie ważne że uratowałam ci skórę? – rzekła tajemnicza.
Podróżnik zaryzykował obróceniem się by zobaczyć kto go uratował. Niespodziewanie ujrzał przed sobą piękną, młodą mysz o piaskowym kolorze futerka i złocistych włosach spięte w luźne nie dbałe dwa kucyki.
- I co się tak gapisz? – zirytowała się mysza.
- N-nic. Jeżeli mogę cię zapytać… co się stało w dżungli? – zapytał.
- Dopadł cię Wielki Tygrys, duch tamtego lasu. Nie podobają mu się podróżnicy, więc cię zaatakował. Usłyszałam ryk, postanowiłam sprawdzić co się stało. Zastałam ciebie leżącego z wielką raną na pyszczku. - Wyglądałeś tak bezradnie, a pozostawienie takiego łamagi, nieprzytomnego, całego we krwi, nocą w lesie nie było dobrym pomysłem! Hah! Co taka puszysta domowa mysia chciała robić w lesie?
Zdał sobie sprawę, że panienka się z niego nabija, po czym powrócił w myślach do tematu rany na jego pyszczku… Rana? Nagle poczuł na swoim całym ciele bandaże oraz bolącą szramę na twarzy. Przypomniał sobie , że mysza zadała mu pytanie, a nie chciał być wobec niej niegrzeczny, więc musiał odpowiadać.
- Wyruszyłem ze swoich rodzinnych stron w poszukiwaniu… no wiesz… przygody, przyjaźni, miłości i takie tam…- opowiedział 
- Witamy w prawdziwym życiu, słabi umierają, silni przeżywają. Lepiej wracaj do ciepłego domku, to nie miejsce dla takich słabeuszy, hah – wysyczała 
- Przestań mnie w końcu krytykować! Tylko dogryzać umiesz? Może się chociaż przedstawisz dzikusko? – zripostował podróżnik
- Niech ci będzie puszysta myszunio, nie mam imienia, inni mi je nadali odzywając się do mnie Piaskowa Łapa, bądź Piaskowa Burza. Może teraz ty się przedstawisz – warknęła
- Na imię mi Victor, rozumiem, że po twoim przedstawieniu się, tyle ode mnie starczy? – zapytał spokojnie podróżnik.
Piaskowa Łapa tylko coś mruknęła pod nosem z pogardą w stronę Victora.
- Spytam jeszcze z ciekawości, skoro mnie uratowałaś to czemu mnie zaniosłaś z dala od dżungli na najbardziej nie przyjazne środowisko jakim jest p u s t y n i a. – zapytał
Myszę wyraźnie coś w tych słowach mocno zabolało.
- Grrr, jeżeli tak bardzo chcesz to wiedzieć Victorku to ta twoja ukochana dżungla w której prawie umarłeś jest za tą wydmą przed tobą. Pustynia, której ty tak szczerze nienawidzisz jest moim domem. Znam ją najlepiej – wiem gdzie można zjeść, gdzie są schronienia, położenie oazy… Jeśli gdzieś na tym bezlitosnym świecie będzie bezpieczne dla mnie miejsce, to to jest ta pustynia… - odpowiedziała z żalem w oczach.
Victor zauważył ból, cierpienie, żałość, rozpacz, krzywdę i strach oraz wiele innych negatywnych emocji. Już nie była tak źle nastawiona do niego tylko patrzyła w pustą przestrzeń swoim złotymi dużymi oczami. Stali tak chwilę w kompletnej ciszy.
- Dobrze, chodź za mną do mojej bazy, tam ci podam nowe opatrunki i leki. – odpowiedziała już bez żadnych obelg.
Szli parę minut w ciszy, do bazy Piaskowej Burzy było jednak daleko. Po drodze Victor widział kilka wysuszonych palm, sterty kamieni oraz suche kępy krzaczków, aż w końcu dotarli na miejsce. Jego oczom ukazała się malutka forteca z dużych, długich płaskich kamieni, otoczona palmami, strumykiem świeżej wody, plantacją kwiatów i warzyw. Weszli do środka po czym właścicielka ‘’domku’’ poszła po bandaże i inne leki dla Victora.
- Poradzisz sobie ze zmianą opatrunków? – zapytała. 
- Pewnie – potwierdził Podróżnik.
Po kilkunastu minutach ciszy, Piaskowa Burza zaczęła:
- Jakie są twoje następne plany? Co zamierzasz robić domowa myszko?
Z początku nie wiedział jak odpowiedzieć na to pytanie.
- Ehh, po prostu idę przed siebie, może tam za horyzontem ktoś lub coś na mnie czeka? – rozmarzył się. – Czy nie chciałabyś wędrować razem ze mną? Ah, głupia ta sytuacja z dżunglą, potrzebuje kogoś kto będzie mnie ratował! Hmm, zgadnij o kim myślę!
- Że niby ja? Nie nie nie! Ja się nigdzie nie ruszam… chociaż taki Paryż brzmi interesująco… - odpowiedziała
- To wybierzmy się tam, co nam szkodzi? Poznawanie świata jest całkiem spoko, według mnie – zaproponował
Czy naprawdę Victor zamierzał podróżować z Piaskową Łapą , osobą która go przezywała, a teraz? Jest potulna jak baranek. Wstał i pokręcił się po jej domu w celu szukania rzeczy potrzebnych na taką podróż.
- Czemu tak chodzisz niespokojnie po moim domu? – dopytywała mysza.
- No co szukam plecaków, jedzenia, latarek i innych takich przedmiotów na naszą podróż, nie? – odpowiedział.
- A więc ty… tak na poważnie? Mam jeszcze pewne wątpliwości co do podróży… Mogę ci ufać? – zaczęła Piaskowa Burza.
- Ja ci już ufam – zaśmiał się Victor
Taka podróż na pewno musi być ciekawa…
Ciekawa…
(A reszte dopowiedzcie sobie sami ^-^)

Kinia006:

Dalsza część: Potem zaczynasz szukać jakiś drzew czy czegoś z cieniem.Po kilku godzinnej trasie znajdujesz kilka dużych drzew, od razu tam podchodzisz i kładziesz się o drzewo.Zasypiasz.Czujesz, że coś cię gryzie za rękę (łapkę).Otwierasz oczy i widzisz piasek, lecz dalej ktoś cię ciągnie, gdy się odwracasz widzisz tygrysa.Ze strachu mdlejesz.Budzisz się w ciemnej jaskini.Widzisz przed sobą 3 groty.Jak się zastanawiasz którą wybrać słyszysz syczenie kilku węży za sobą.Gwałtownie wybierasz środkową i zaczynasz biec.W grocie znajdujesz szafiry! Gdy spakowałeś już wszystkie powoli idziesz w kierunku światła.Wychodzisz z jaskini. Przeszedłeś już kilka kilometrów, aż wreszcie znajdujesz morze. Jak już w nim jesteś patrzysz na szafiry czy żaden ci nie zginął.Następnie szczęśliwy płyniesz, by pokazać je innym myszkom.

Lodzikrem:

... Mimo wszystko wyciągasz z plecaka...co popadnie. Przeszukując plecak zauważasz, że brakuje tu twojej mapy, scyzoryka, maczety i kanapki z miesem. Jedyne co pozostało w plecaku to twardy kij i dziennik z zapiskami. Ostatecznie mimo braku ważnych rzeczy (i kanapki) wyruszasz przed siebie. Po drodze widziałeś ogromne wydmy i kaktusy powtarzające sie w kółko, i w kółko, i w kółko... Co jakiś czas przed twoimi nogami przebiegał jakiś gryzoń lub przelatywał jakiś robaczek. Nagle poczułeś ogromny chłód na swoich barkach. Zerknołeś na niebo i orietujesz sie, że za chwile zajdzie słońce. Głodny i zmeczony postanowiłeś znaleśc schronienie. Niestety nic nie znalazłeś. Nie miałeś wiec wyboru. Położyłeś sie na piasku i myślałeś o tym, jak tu zginiesz. Czarne myśli przelatywały ci przez głowie.Nawet nie zauważyłeś że zasnołeś. Rano wybudziłeś sie ,,prawie jak martwy''- dosłownie i w przenośni. Szybko jednak sie podniosłeś i ruszyłeś w dal... Gdy już praktycznie pożuciłeś swoje nadzieje na horyzoncie ujawił ci sie jakiś cień. Zaczołeś biec, biec jakby zależało od tego twoje życie (bo tak było). Z cienia wyłoniła sie palma, a za nią nastepna, i nastepna. Biegłeś dalej, jak na olimpiedzie.Widziałeś dziecko, jego rodzica, zgaszone ognisko, namiot... Namiot?! Nagle dotarło do ciebie, że to mała mysia wioska! Szybko pobiegłeś do jakiejś losowej osoby. Gdy kogoś odnalazłeś powiedzialeś mu o wszystkim co ciebie spodkało. Mieszkaniec wioski zrozumiał wszystko i zaprosił ciebie do swojego namiotu. Tam zjadłeś coś na szybko. Kiedy byłeś najedzony odpoczołeś i zapisałeś notke w dzienniku. Postanowiłeś jednak wrócic do domu. Przy okazji zapytałeś sie kogoś czy gdzieś w pobliżu jest miasto. Na szczeście usłyszałeś dobre wiadomości. Ruszyłeś tam, gdzie pokierowali ciebie mieszkańcy wioski. Ale przed tym podziekowałeś im i w zamian, że pomogli tobie podarowałeś im kij jako pamiątke. Po 10 dniach byłeś już w swoim prawdziwym domu. I wszystko zakończyło sie dobrze.

A co z cenną rzeczą? Postanowiłeś że to bedzie twój dziennik. Jednak nie chcesz zaglądac na niektóre strony, ponieważ są tam twoje wizje śmierci, a to nie zbyt przyjemny temat. Trudno...

Zuzankash:

„Per aspera ad astra”


Powoli wstałam i otrzepałam się z piasku. Sięgnęłam po plecak, który leżał tuż obok mnie. Wyjęłam butlę, ale nic w niej nie było. Zaraz zaraz... ja nie miałam plecaka! Potrząsnęłam głową, a on zniknął. Halucynacje. To znaczy, że jest gorzej, niż myślałam.


Postanowiłam więc, że wezmę się w garść i poszukam pustynnej oazy czy czegoś, gdzie znalazłabym jedzenie i picie. Zrobiłam parę kroków do przodu, wciąż rozglądając się na prawo i lewo. Nagle ujrzałam w oddali mały, okrągły punkt, który z każdym mysim krokiem stawał się coraz większy i większy. Zaczęłam więc biec.


Biegłam i biegłam, a moje łapki odmawiały już posłuszeństwa. „Muszę... tam... dotrzeć...” powtarzałam sobie szeptem. Zwolniłam. Byłam już coraz bliżej studni, a kiedy znajdowała się 10 metrów przede mną, podbiegłam do niej tak szybko, że gdy już byłam przy niej chciałam rzucić się w dół, byle się schłodzić. Spojrzałam w głąb studni, ale nie było w niej wody! Przecież studnia jest prawdziwa... prawda?


Zasłabłam. Nie umiałam już utrzymać się na łapkach, więc upadłam. Znowu straciłam przytomność.


„- Mamo... – powiedziała mała, brązowa myszka ze stokrotką na główce.


- Tak myszeczko? – spytała dorosła myszka o wiśniowych włosach.


- Czy myszka może zostać poszukiwaczem skarbów? – zapytała z nadzieją w głosie.


- Tak, jeżeli chcesz, żeby kot cię zjadł! – zawołała średnia myszka wbiegając do pokoju. Mała zaczęła płakać, a mama powiedziała:


- Aga! Uspokój się! Teraz twoja siostrzyczka płacze! – wyprosiła średnią myszkę z pokoju. Podeszła do małej córeczki i przytuliła ją – Zuzanko, możesz być kim chcesz! A jak jakiś niegrzeczny kotek stanie ci na drodze to wiedz, że tego pożałuje. Już ja się o to postaram – i pocałowała córeczkę, a mała myszka uśmiechnęła się i przestała płakać.”


Otworzyłam oczy.


„- Jak mogłaś?!


- Przepraszam! Ja nie chciałam! – zawołała myszka w kapturku.


- To czemu to zrobiłaś?! Nie rozumiesz?! Ty zawsze robisz wszystko nie tak! – wykrzyknęła brązowowłosa myszka ze stokrotką na głowie i wybiegła z pokoju.”


Podniosłam się.


- Lili... – wyszeptałam. Nagle przed moimi oczami pojawiła się ona – Lillialili – moja mysiaciółka. – Lili, ale ty... ale... ale jak...


- Nie ważne jak, ważne że idziemy – złapała mnie za łapkę i pociągnęła w stronę największej wydmy.


„Bo gdy zapadnie mrok na świecie,

Oświecić cię tylko jedno może.

By stawić czoła śmierci,

By ujrzeć w niebie zorzę.”


Byłyśmy już prawie na szczycie.


„Lecz on cię nie opuści...

Zostanie z tobą do końca.

Musisz tylko poprosić,

Lecz przed zachodem słońca...”


Wdrapałyśmy się na samą górę wydmy. Ale... gdzie jest Lili?!


„Przy nim znajdziesz to, co szukasz,

On cię nigdy nie oszuka.

Lecz zastanów się tylko dlaczego

robi to co robisz ty dla niego?”


Byłam sama na szczycie wielkiej wydmy. Znów rozejrzałam się. Piasek, piasek, jeszcze raz piasek. Ale... nie... znowu halucynacje? Wydawało mi się, że widzę w oddali małe miasteczko, pustynną oazę. Nie wiedziałam, czy jest prawdziwa, ale to była moja jedyna szansa. W końcu jestem sama na środku pustyni...


Szłam jakąś dobrą godzinę w stronę murów. Nie zatrzymywałam się, nie zwracałam uwagi na upał i odwodnienie. Miałam tylko jeden cel – WODA!


Na murach znajdowały się napisy po staromysiemu. Rozpoznałam parę wyrazów, takich jak oaza, wodospad czy życzenie, czyli moje dodatkowe lekcje ze staromysiego się przydały, a mówili mi że to strata czasu... Cieszę się, że ich nie posłuchałam.

Zadziwił mnie tylko jeden wyraz „PRZYJACIEL”. Ale nie zastanawiałam się nad nim długo, bo tak chciało mi się pić, że wypiłabym Wisłę szybciej niż Smok Wawelski. Przecisnęłam się przez zardzewiałą bramę i szłam w kierunku rynku. Przynajmniej tak mi się wydawało, bo na uliczkach nie było żywej myszki, a zza wielkiego budynku przypominającego ratusz dobiegały okrzyki szczęścia.


- Woda! Woda! – krzyczały uradowane myszki, które zobaczyłam wychodząc zza rogu uliczki. Próbowałam przecisnąć się przez tłumy, aby zobaczyć wokół czego stoją. Gdy już ominęłam ostatnią myszkę ujrzałam... złotą fontannę w kształcie dwóch myszek idących razem i trzymających się za ręce. Z ich uszu lała się strumieniami krystalicznie czysta woda. Zauważyłam także napis na obrzeżach fontanny po staromysiemu – PRZYJACIEL. Zaczęłam pić wodę, ale nagle jakaś myszka złapała mnie za ramię i krzyknęła:


- Złodziej! Obcy! Złodziej!


Wtedy podeszła do mnie elegancko ubrana myszka i, widząc przerażenie na mojej twarzy, powiedziała łagodnie:


- Kim jesteś przybyszu?


- Nazywam się Zuzankash i nie mam pojęcia dlaczego tu się znajduję – odpowiedziałam, a elegancka myszka pokiwała głową.


- Dziecko, znasz przepowiednię? – spytała, a ja pokręciłam główką przecząco. – Więc, przepowiednia brzmi: „Oaza Pustyni Myszki Światła nie zazna spokoju, dopóki niespodziewanie nie przybędzie mysz z innej krainy, która przyprowadzi w te bramy krystalicznie czysty wodospad. To będzie nasz przyjaciel. W zamian spełnić macie jego trzy życzenia”. Więc czego sobie życzysz, Przyjacielu?


- Ale, że to ja jestem tym niespodziewanym przybyszem? – spytałam z niedowierzaniem, a elegancka myszka pokiwała głową i spytała ponownie, co życzę sobie jako pierwsze. – No cóż... Nie chcę się narzucać... ale przybyłam tutaj w celu odnalezienia czegoś cennego. Czegoś, co można by nazwać skarbem.


Myszka kiwnęła na stojących za nią, a oni poszli w stronę budowli ratusza. Wszyscy patrzyli się na mnie ze zdziwieniem. Po chwili przynieśli mały, śliczny medalion z myszką na pustyni na sznurku i podali go eleganckiej myszce.Ona popatrzyła na niego i po chwili wręczyła mi go mówiąc:


- Oto serce Pustyni Myszki Światła. Gdy się zgubisz, on wskaże ci drogę.


Założyłam go na szyję, a elegancka myszka spytała:


- Jakie jest twoje kolejne życzenie?


- Hmm... – zastanowiłam się chwilę. – Chcę, aby wszyscy w tej oazie zawsze mieli wodę.


- W takim razie pomódlmy się o to do Myszki Światła – powiedziała elegancka myszka i kucnęła, a tłum zrobił to samo. Mruknął coś po staromysiemu i wyskoczył klaskając. Kiwnął głową oczekując na kolejne życzenie.


- Ostatnim moim życzeniem jest... powrót do domu – odrzekłam. – Tak. Chcę wrócić jak najszybciej do domu, bo nie znam drogi powrotnej, a inne myszki na pewno się o mnie martwią...



- Zuzanka! Zuzia wstawaj! – usłyszałam głos znajomej myszki. Otworzyłam oczy i powoli uniosłam głowę.


- Lili? – spytałam zdziwiona. Rozglądnęłam się. Ale nie byłam już w tym samym miejscu co wcześniej. Znajdowałyśmy się w dżungli. – Gdzie my jesteśmy? Gdzie są wszyscy?!


- Jacy wszyscy? Od pół godziny próbuję cię obudzić! – zawołała zdenerwowana Lillialili.


- Ale ja... ty... pustynia... oaza... medalion! – wykrzyknęłam przerażona.


- O czym ty mówisz? Musiałaś się porządnie rąbnąć w to drzewo. Wstawaj, szkoda czasu, wracamy do Morskiej Krainy, nic tu nie znajdziemy! – podała mi rękę, a ja wstałam. Dalej zastanawiałam się co się stało z tymi wszystkimi myszkami.


Szłyśmy nad rzeczką, ja oglądałam pływające rybki. Nagle zobaczyłam coś świecącego na jej dnie. Lili szła dalej, ja zaś schyliłam się i wyciągnęłam błyszczący przedmiot. Przetarłam go z wody i...


„Wiedziałam! Wiedziałam, że to nie był sen!” pomyślałam. Lili odwróciła się do mnie i uśmiechnęła się.

- Co tam masz? – spytała.


- Skarb od przyjaciół


„Bo przyjaciel nigdy cię nie opuści.

Pomoże ci powstać w sytuacji każdej,

Wiedz, bo tej myśli nie możesz dopuścić,

Że dla niego twoje życie nie jest ważne”

Cztery historie. Cztery różne wydarzenia i przygody. A jakie barwne :). Najbardziej urzekła mnie historia Zuzankash. Wciągnęła mnie i przeczytałam całą od razu jak tylko dostałam na skrzynkę, haha. Gratulacje wielkie! Zachęcam wszystkich do przeczytania historii uczestników. No i do wzięcia udziału w kolejnym sierpniowym konkursie.

A teraz o drugiej części tematu - postanowiłam zakończyć sojusz z plemieniem Poszukiwacze Przygody. Od razu zaznaczę, że nie chodzi o żadne kłótnie, nie nie. Po prostu Poszukiwacze aktualnie są "zawieszeni". Tyle dowiedziałam się od jednego z tamtejszych zastępców. Jeśli kiedyś wrócą - z radością zawrzemy sojusz ponownie :).

Trzymajcie się! Muszle dopiszę jeszcze dziś.
Modliszka

6 komentarzy:

  1. Jakie sliczne opowiadania! :)
    Dziekuje Modliszko, pisanie dla Was to czysta przyjemnosc <3

    Mam pytanko Minkay: Co dalej?! Koniecznie napisz kontynuajce! ;)

    Zuzankash :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i bym kiedyś napisała kontynuację xD
      Tak szczerze, to pisałam to po 22 i byłam wykończona, dodatkowo czytałam książkę i nie miałam zbytnio czasu więcej napisac xd
      Fabuła miała się zaczynac tak samo ale koniec miał byc dużo pozniej i to zupełnie inny, dlatego w moim przekonaniu wyszedł mi klops a nie opowiadanie o ktorym myślałam. Ale ty Zuzankash napisałaś to przefantastycznie *o* bardzo mnie wciągnęło ^^ Gratuluje wygranej ^-^
      ~Minkay

      Usuń
  2. Dziekuje :) Twoje opowiadanie tez mnie bardzo wciagnelo, dlatego nie moge doczekac sie jak chcialas je zakonczyc za pierwszym razem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I jeszcze kontunuujac xD Ja wysylam Modliszce prace od razu jak napisze i je raz przeczytam, zeby pozniej sie nie rozmyslic ;) kazda prace wyslalam jej po 20.30 dwie po 23.00 xD wiec tak na prawde pisalam pod presja czasu ze nie zdaze, bo zazwyczaj nastepnego dnia gdzies jechalam i nie mialam czasu na poprawki itp. Moje pierwsze opowiadanie pisalam zamiast robic projekt do szkoly, ktory mialam na nastepny dzien, ale dostalam z niego 4 xD czyli mi w nocy sie najlepiej pisze ;)

      Zuzankash <3

      Usuń